Wystarczy zalać ją wrzątkiem? Nic bardziej mylnego! Parzenie herbaty to sztuka, którą warto posiąść!
Coraz prędzej robi się ciemno. Też Was to przygnębia? Chciałoby się mieć trochę więcej z dnia, zwłaszcza w tygodniu, gdy pracujemy, prawda? Też szukam słońca, więc postanowiłem… wcześniej wstawać. Wszystko robię wcześniej: piję kawę, jem śniadanie, zaczynam pracę. I wcześniej tę pracę kończę! I o to mi chodziło, bo dzięki temu po powrocie do domu łapię jeszcze kawałek dnia.
Ale nie o tym chciałem Wam opowiedzieć. Dzięki temu, że wcześniej pojawiam się w pracy, trafiłem na koleżankę – rannego ptaszka – która zaraz po przekroczeniu progu biura idzie do kuchni, by zaparzyć sobie ulubioną herbatę. Akurat rzucała przekleństwami!
- Cholera, no nie zrobię sobie tej herbaty! – nawet nie próbowała ukryć irytacji.
- Co się stało? – zapytałem odstawiając czajnik na podstawkę.
- Trzeci raz wstawiam wodę i nie mogę osiągnąć 80℃! – ciśnienie wyraźnie jej rosło… - Co chwilę ktoś mi się wtrąca...
Tym kimś tym razem byłem ja. Zbaraniały patrzyłem jak koleżanka (pani tuż przed emeryturą, więc i na pracy, i na parzeniu herbaty się zna) wylewa ledwo co zagotowaną wodę, napełnia czajnik ponownie i włącza go raz jeszcze. Metodycznie dążąc do przygotowania herbaty zgodnie ze sztuką i przyzwyczajeniem (nie wiem, co w jej przypadku jest ważniejsze????).
Wzruszyłem ramionami, cicho rzuciłem „sorry” i poszedłem zaszyć się w swoim, jeszcze pustym o tej porze, biurze. Melisa w torebce od znanego producenta smakowała jak zwykle, ale ziarno zostało zasiane – zacząłem się zastanawiać, jak by to było, gdybym zalał ją wodą o temperaturze 80℃… A może 75℃ dla mojego ziółka byłoby najlepsze?
Od razu odpowiem Wam na kiełkujące w Waszych głowach pytanie – tak, sposób parzenia herbaty ma dla jej smaku i właściwości niebagatelne znaczenie. I dziś właśnie o tym, jak zaparzyć herbatę, by wydobyć z niej to, co najlepsze. Coś jak z Czarną Damą, tylko że zamiast ziaren kawowca do parzenia użyjemy liści herbaty.
Jaką herbatę wybrać?
To pierwsze pytanie, na jakie musimy sobie odpowiedzieć. Nie będziemy dzisiaj analizować rodzajów herbat, ich smaków, aromatów i właściwości, ale jedno zastrzeżenie muszę poczynić: kupujmy herbaty wysokiej jakości.
Na co zwrócić uwagę kupując herbatę?
Przede wszystkim na to, w jakiej formie jest ona sprzedawana. Saszetki są wygodne, bo nie musicie mieć łyżki ani sitka do przygotowania naparu. Jak ja do mojej meliski???? Przy czym od razu zaznaczę, że podział: liściasta – dobra, w saszetce – zła, zwykle się sprawdza (są od tej zasady wyjątki). Herbaty w saszetkach są mielone, często sztucznie aromatyzowane i barwione, bywają też przesuszone. Dlatego lepiej sięgajcie po herbaty liściaste.
Gdzie kupić dobrą herbatę?
Zacznę od tego, że lepiej omijać drogerie czy cukiernie, w których herbata wystawiona jest w szklanych słojach. Szczelnie zamknięta może i nie ma dostępu do obcych zapachów, jednak wystawiona na działanie promieni słonecznych traci kolor i zapach. Starzeje się.
Lepiej więc kupować herbatę w małych opakowaniach, z miejsc, do których jest ona regularnie dostarczana. I właściwie przechowywana! Wysokiej jakości herbaty dostarczane są w hermetycznie zamkniętych opakowaniach. Po ich otwarciu powinniście poczuć jej naturalny zapach i dostrzec świeży wygląd. Jeśli jednak wyczujecie dziwny zapach bądź, nie daj Boże, poczujecie pleśń, od razu mówcie: nie, dziękuję!
Dla ułatwienia: czarna herbata pachnie słodko i kwiatowo.
Jak powinny wyglądać liście herbaty?
Tu sprawa jest jeszcze prostsza niż w przypadku zapachu. Liście powinny być całe, świeże i pełne kolorów. Musza być czyste i przycięte lub zwinięte. Taka postać udowadnia, że wybrano młode liście, a herbata będzie miała pełny i zrównoważony smak. Najlepsze są pędy jedno liściaste, potem dwu, trzy itd. Ponadto liście herbaty nie powinny łamać się w rękach. Połamane wydzielają gorycz (oznacza ona maszynowy zbiór), a tego nie chcemy. Wyjątkiem jest herbata czarna. Ją łamie się z premedytacją, bo dzięki temu napar z niej jest mocniejszy.
W wysokiej jakości herbacie nie znajdziecie łodyg i gałązek. Chyba, że mówimy o japońskiej Kukicha (o niej może innym razem). Generalnie, pył herbaciany w torebkach nigdy nie będzie dobrym wyborem. Kurczę, chyba muszę rozciąć tę moją melisę i zajrzeć do środka torebki…
Herbata z dodatkiem chemii? Niestety tak
Kiepskie herbaty są sztucznie aromatyzowane i barwione. Dotyczy to także herbat owocowych, w których jakość ususzonych owoców może pozostawiać wiele do życzenia. Dobre herbaty owocowe zawierają owoce z certyfikatami potwierdzającymi brak w nich chemii i konserwantów.
Ocena herbaty owocowej na oko? Owszem. Tak jak w przypadku innych herbat, po wyglądzie da się dużo o herbacie powiedzieć. Owoce w niej zawarte są liofilizowane (zamrożenie, „odparowanie” lodu, dosuszenie), dzięki czemu zachowują świeżość i do 90% witamin. Po zaparzeniu wyglądają jak zerwane wraz z dzisiejszą, poranną rosą????
Nawet wysokiej jakości herbaty bywają aromatyzowane, ale nic zawsze musi to oznaczać coś złego. Diabeł tkwi w szczegółach. Aromat syntetyczny jest wytwarzany z substancji chemicznych, a naturalny ze źródeł naturalnych.
Czytajcie etykiety herbaty!
To oczywista oczywistość, jak mawiają niektórzy, ale warto o tym przypominać. Im więcej szczegółów w opisie produktu, tym lepiej. Jako że na opakowaniach możecie znaleźć wiele tajemniczych znaków mówiących o jakości herbaty, to przygotowałem dla Was ściągę????
Podstawowy podział według jakości:
≈ P - Pekoe (całe liście z górnej części krzewu)
≈ B - Broken (połamane liście)
≈ F - Fanning (liście z dolnej części krzewu)
≈ D - Dust (pył herbaciany)
Proste? Tak, ale możecie się spotkać także ze skrótami oznaczającymi jakość herbaty Pekoe. Są to:
≈ SFTG / S / FOP (najwyższej jakości, specjalnie wyselekcjonowana herbata)
≈ FTGFOP (herbata FOP o bardzo wysokiej jakości, zawierająca dużą ilość pączków)
≈ TGFOP (naprawdę bardzo dobra herbata zawierająca dużą ilość pączków)
≈ FOP (herbata zrobiona z pączka oraz pierwszego liścia pędu)
≈ OP (bardzo dobra herbata rzadko zawierająca pączki liściowe)
≈ P (średnia herbata o krótkich, delikatnych liściach)
≈ PS (herbata poniżej średniej zawierająca liście krótsze i twardsze niż Pekoe)
Swoje klasyfikację mają też herbaty połamane, ale pozwólcie, że poprzestanę na ty, co najlepsze. Herbata jest stosunkowo niedrogim napojem, więc możemy w ten sposób podejść do sprawy. Na filiżankę przypada około 2,0 -2,5 g herbaty (w przypadku herbaty owocowej to 5 g), więc z opakowania o pojemności 250 g otrzymamy jakieś 100 porcji. To naprawdę sporo. Warto więc zainwestować w produkt wysokiej jakości.
Jak parzyć herbatę?
Zanim odpowiem na to pytanie muszę przypomnieć Wam o wodzie. To ona stanowi ponad 90% naparu i wiele od niej zależy. Analogicznie, jak ma to miejsce w przypadku naszej ukochanej Czarnej Damy. Woda powinna być miękka, z niewielką ilością węglanu wapnia i innych jonów, oraz świeża. I, uwaga na radę od koleżanki z pracy, zagotowana tylko raz! Każde kolejne gotowanie pozbawia wodę tlenu, bez którego nie wydobędziemy najlepszego smaku z naszej herbaty (sami widzicie, że opłaca się wstawać wcześniej????).
To co, gotujemy?
Sprawa wydaje się prosta – wstawiamy czajnik i po chwili voila, prawda? Otóż z wodą jest jak ze wszystkim w życiu – im dalej w las, tym więcej drzew. Bo ważne jest, by doprowadzać wodę do tzw. białego wrzenia.
Uwaga, będzie wykład????
Wrzenie wody składa się z trzech etapów:
– pierwszy zaobserwujemy, gdy od ścianek czajnika zaczną odrywać się pęcherzyki powietrza
– w drugim pęcherzyków zaczną unosić się ku górze, co spowoduje lekkie zmętnienie, a nawet zabielenie wody. Właśnie na tym etapie powinniśmy zakończyć gotowanie wody. Musimy być jednak czujni, gdyż trwa on bardzo krótko
– gdy woda przejdzie w trzeci etap gotowania, czyli burzliwe i intensywne wrzenie, będzie „po ptakach” ????
To, o czym doskonale wie moja koleżanka z pracy i wiedzieć powinniście Wy - przegotowana woda znacznie pogarsza smak herbaty. Brak tlenu sprawia, że woda staje się twardsza i nie jest w stanie wydobyć z herbaty pełni jej potencjału. Z kolei niedogotowana woda nie będzie w stanie „poruszyć” liści. Nie doprowadzi do ekstrakcji zaklętego w herbacie smaku. Nic dziwnego, że koleżanka klęła pod nosem…
Powyższe nie znaczy jednak, że wystarczy „polować” na drugi etap gotowania wody, by być pewnym, że zaparzymy herbatę we właściwy sposób. Oj, nie jest to takie proste. Temperatura wody używanej do przygotowywania naparu z herbacianych liści zależy też od rodzaju i gatunku herbaty oraz stopnia przefermentowania liści.
Dziś zamiast ciekawostek mam dla Was ściągi i mam nadzieję, że będziecie z nich korzystać. Zobaczcie jaka temperatura wody będzie najlepsza do parzenia danego rodzaju herbaty:
herbata zielona | 60 - 85 ℃ |
herbata czarna | 96 ℃ |
herbata czerwona | 96 ℃ |
herbata Darjeeling | 96 ℃ |
herbata Oolong | 90 – 96 ℃ |
herbata Rooibos | 96 ℃ |
herbata biała | 75 – 85 ℃ |
Ile herbaty wsypać do kubeczka?
O tym już wspomniałem – optymalną ilością będzie 1-2 g na każde 100 ml wody. W przypadku, gdy przygotowujemy większą ilość naparu np. w dzbanku, dodajmy extra łyżeczkę suszu, by mieć pewność, że nasza herbata będzie wystarczająco esencjonalna. To jednak zasada ogólna i, tak jak ma to miejsce przy parzeniu kawy, sami musicie znaleźć złoty środek.
Jak długo parzyć herbatę?
Wiecie co, im bardziej zagłębiam się w tajnik parzenia herbaty, tym większe mam wrażenie, że z Czarną Damą jest jakby łatwiej. I że bez termometru ani rusz (to akurat prawda). A może to tylko kwestia przyzwyczajenia? Tak czy inaczej chętnie uczę się tej sztuki i dzielę się z Wami zdobytą wiedzą????
A więc parzymy dalej. Pytanie: jak długo?
Odpowiedź ponownie jest złożona. Jeśli parzymy herbatę 3 minuty, to będzie nas ona pobudzać. Jeśli dłużej, to uwolnione z niej garbniki wpłyną na nas uspokajająco. Niesamowite, prawda? Gdy przesadzimy z czasem parzenia, uzyskany napar będzie gorzki. Jak więcej to zrobić, by było dobrze?
Zapraszam po ściągę????
herbata zielona | 1 - 3 minuty |
herbata czarna | 2 – 3 minuty |
herbata czerwona | 1 – 3 minuty |
herbata Darjeeling | 2 – 3 minuty |
herbata Oolong | 1 - 3 minuty |
herbata Rooibos | 3 – 5 minuty |
herbata biała | 2 – 5 minuty |
W czym parzyć herbatę?
Jak po sznurku zbliżamy się do końca całego procesu. Musimy jeszcze tylko ustalić, w czym najlepiej jest herbatę przygotowywać. Moja rada: czajniczki i zaparzacze. Nie dość, że zrobicie w nich większą ilość herbaty, to jeszcze dacie liściom miejsce na rozwinięcie się i oddanie pełni smaku oraz aromatu!
A w czym herbatę podać?
To kwestia gustu. Znam osoby, które piją ją w wielkich kubkach o grubych ścianach, bo przy okazji grzeją sobie nimi ręce. Są miłośnicy herbaty, którzy nie wyobrażają sobie podawania jej w sposób inny, niż w eleganckiej porcelanowej filiżance. Wybór sposobu podania zależy od miejsca, okazji, tego, komu ją serwujemy. I to wszystko jest ważne, ale i tak najbardziej liczy się to, by przygotowany z takim pietyzmem napar po prostu nam smakował.
Uzbrojeni w taki zasób wiedzy na temat parzenia herbaty nie powinniście mieć najmniejszych problemów, by taki właśnie efekt uzyskać????