Z likierem. Z solą. Z croissantem. Z bąbelkami! Tak pija się kawę w ojczyźnie Balzaca. Zafrappowani?
Zanim jednak zabiorę Was nad Sekwanę, winien Wam jestem przeprosiny. Wiem, że Was zawiodłem. Przyznaję się bez bicia☹. Mieliśmy przecież niepisaną umowę, że w każdym tekście na tym blogu podrzucę Wam jakąś ciekawostkę związaną z tematem wpisu. Niestety ostatnio nie wywiązywałem się z tego zobowiązania najlepiej…
Za to dzisiaj mam dla Was opowieść zbudowaną na samych ciekawostkach! Francja jest bardzo ciekawym, wartym odwiedzenia krajem. Jest też unikalna i oryginalna pod wieloma względami, a jednym z nich jest sposób przyrządzania i picia kawy. Uwierzcie mi, że Czarna Dama jest dla rodaków Napoleona bardzo ważna. Piją ją często i chętnie, i to na swój własny, francuski sposób.
Domyślacie się może dlaczego tym razem udajemy się w podróż do Francji? Nie? A to dlatego, że w minioną środę republika obchodziła swoje święto narodowe. Dokładnie 14 lipca 1789 roku od szturmu na Bastylię rozpoczęła się Wielka Rewolucja Francuska. W jej wyniku obalona została monarchia, której miejsce następnie zajęła Republika Francuska. Święto to obchodzone jest przez naszych zachodnich sąsiadów bardzo uroczyście – są pokazy sztucznych ogni, przemówienia, eventy i defilady wojsk. Żelaznym punktem programu jest oczywiście śpiewanie Marsylianki, czyli hymny Francji. W ubiegłym roku, ze względu na pandemię Covid-19 obchody Dnia Bastylii były skromniejsze niż zwykle, ale w tym roku w tradycyjnej defiladzie wojskowej udział wzięło kilka tysięcy żołnierzy, setki pojazdów i dziesiątki samolotów. Na trybunach zaś zasiadło 10 tys. widzów z negatywnym testem na koronawirusa lub zaświadczeniem o zaszczepieniu przeciw Covid-19 albo przejściem tej choroby. Wszyscy widzowie musieli mieć na twarzach maseczki. Ech, co za czasy.
Na szczęście przyzwyczajeń Francuzów nie jest w stanie zmienić żadna pandemia. Zwłaszcza zwyczajów tak silnych i nierozerwalnie związanych ze sposobem bycia obywateli republiki, jak picie kawy????. Aż chciałoby się krzyknąć: niech żyje Czarna Dama!
Ciekawostka nr 1 – kawa w miseczce
Francuzi wypijają hektolitry kawy. Po filiżankę z aromatycznym naparem sięgają wielokrotnie w ciągu dnia – od świtu, po ciemną noc. Z tym, że zwykle pijają kawę słabą. Do takich z pewnością należy café au lait. To odpowiednik kamy z mlekiem, caffe latte, z tym, że podawana jest ona inaczej niż choćby we Włoszech. I inaczej spożywana! Gdy siądziemy przy kawiarnianym stoliku o poranku i zamówimy café au lait, otrzymamy kawowo-mleczny napój w wysokiej szklance, bardzo szerokiej filiżance lub… miseczce bez ucha (choć to częściej w warunkach domowych). Czasem z ozdobą z czekolady, cynamonu, a nawet ziarenka kawy. A do tego rogalika! Francuzi uwielbiają maczać croissanta w kawie i w ten sposób delektować się tą odmianą Czarnej Damy. I to jest francuskie śniadanie.
Jeszcze jedna ciekawa rzecz, o której powiem Wam na początku – jeśli zamówicie kawowy napar przy kontuarze (café au comptoir), to zapłacicie za nią znacznie mniej niż za ten sam napój podany i spożyty przy stoliku (café à table). Kwestia do przemyślenia.
Ciekawostka nr 2 – expresso, czyli co z tymi nazwami?
Pewnie wiecie, że Francuzi są w sobie i swoim kraju zakochani jak w niczym innym na świecie????. Może to stereotyp, choć można by przytoczyć kilka przykładów na potwierdzenie tej tezy. Ja ograniczę się do nazw kaw, bo jako kawoszy to interesuje nas najbardziej. Francuzi bowiem mają swoje własne nazwy na różne rodzaje kawowych naparów, o czym mogliście przekonać się przed chwilą. Kolejnym dowodem jest expresso, właśnie tak pisane. Reszta świata zamiast x używa s, ale nad Sekwaną musi być inaczej… Poza tym cafe crème to mała lub średnia kawa z mlekiem. Z kolei cappuccino to kawa duża, ale po nią Francuzi sięgają rzadko. Dlaczego? Ponieważ pochodzi z sąsiednich Włoch. A skoro nie jest francuskie, to jest gorsze… Ciekawe, bo turyści sięgają po nie bez większych oporów, a i lokalni bariści nie mają oporów przed jej przygotowywaniem.
Skoro o nazwach mowa, to jest jeszcze cafe noir. Pod tymi dwoma słowami kryje się americano, czyli espresso przedłużane gorącą wodą. Z kolei cafe glace to kawa z mlekiem, lodami i pokruszonym lodem. Bywa podawana także w towarzystwie słodkich dodatków. Kiedy mówimy o delektowaniu się smakiem kawy podawanej na zimno, to musimy wspomnieć o café liégeois. Co to takiego? To kawowy deser lodowy z syropem kawowym.
Ciekawostka nr 3 – kawa w pracy to świętość
Nie zobaczycie pewnie tego jako turyści, ale gdybyście spędzili trochę czasu w republice Francuskiej, zwłaszcza w pracy, to dostrzeglibyście czym dla Francuzów jest kawa. Zwłaszcza w miejscu pracy. A jest tam ona… świętością! Brzmi jak raj dla kawoszy, prawda? A co się pod tym stwierdzeniem kryje?
Otóż Francuzi pijają kawę niemal przy każdej okazji, ale najwięcej jej spożywają właśnie w pracy. Druga kawa danego dnia musi „wpaść” ok. 10:00. Trzecia zaraz po obiedzie, a kolejna ok 16:00, byle jeszcze przed wyjściem z pracy???? Kawa w miejscu pracy jest tak ważna, że ludzie robią zbiórki na ekspresy i kawę, by móc delektować się jak najlepszym smakiem Czarnej Damy. A na miłośników herbaty (phi, ta jest dobra dla Anglików, myślą Francuzi) mówią, że są mało męscy.
Ciekawostka nr 4 – kawa jako usprawiedliwienie
Francuzom można kilku rzeczy zazdrościć, to na pewno. I nie myślę tu tylko o Lazurowym Wybrzeżu, Wieży Eiffla czy artystycznej bohemie, ale także o zamiłowaniu do powolnego spędzania czasu w gronie przyjaciół i znajomych. A do tego, jak wiedzą wszyscy kawosze, kawa nadaje się znakomicie. Wyjście do kawiarni jest doskonałym pretekstem do spotkań i prowadzenia długich, ożywionych rozmów. A czasem po prostu do spędzenia czasu nad świeżą gazetą i patrzenia na przechodzących chodnikiem ludzi????. Ogólnie rzecz biorąc kawa jest niepodważalnym usprawiedliwieniem takiego sposobu spędzania czasu. Dodam, że po południu – w czasie spotkań towarzyskich lub biznesowych – Francuzi pijają mocniejszą kawę. Potrzebują bowiem kawowe naparu, który pobudzi ich do działania.
Ciekawostka nr 5 – kawa z Francji pochodzi
Jakiej odpowiedzi udzielicie, gdy zapytam Was o producentów kawy? Powiecie pewnie o krajach afrykańskich czy południowoamerykańskich, ale wątpię, by komuś z Was na myśl przyszła Francja. Tymczasem rodacy Victora Hugo mają plantacje kawowca i produkują własną Czarną Damę. Malo tego, we Francji działać ma (według różnych źródeł), nawet ponad 750 producentów kawy!
Nasi zachodni sąsiedzi uprawiają kawę na wyspie Reunion. Tamtejsza odmiana Bourbon pointu to daleki kuzyn arabiki. Kawa z jej ziaren charakteryzuje się bogatym aromatem, nikłą goryczą, ale przede wszystkim niską zawartością kofeiny. Z tego co wyczytałem wynika, że kawa na wyspie Reunion uprawiana jest od XVIII wieku. Przez lata jednak pozyskiwanie ziaren kawowca oparte było tam o pracę niewolników, przez co wyspa i Bourbon point stały się symbolami ucisku, a uprawa została wstrzymana. Sytuacja zmieniła się na początku XXI wieku, a dziś na wyspie działa wielu plantatorów. A wytwarzana przez nich kawa jest ceniona w całej republice. Do tego kawa ta, jako składnik wielu pâtisseries, wspiera również francuski przemysł cukierniczy.
Ciekawostka nr 6 – kawa czy sok ze skarpetki?
Przyznam się Wam, że sam nie znałem tej historii, ale gdy tylko na nią natrafiłem, od razu pomyślałem, że muszę Wam ją sprzedać. Wiecie, dlaczego na kiepską kawę Francuzi mówią sok ze skarpetki (jus de chaussette)? Przeczytajcie, bo anegdota jest genialna????.
W XIX wieku, podczas wojny francusko-pruskiej, żołnierzom spod znaku koguta bardzo brakowało kawy przyrządzanej w zaparzaczu. Widać popularna „plujka” czyli kawa fusiasta nie przypadła im do gustu. Co więc zrobili? Wymyślili własny, podręczny, okopowy ekspress! A zrobili go ze…skarpetki????. Wiem jak to brzmi, ale czytajcie dalej..
Ziarna kawy dzielni wojacy wsypywali do metalowych czarek, w których miażdżyli je kolbami karabinów. Następnie tak „zmieloną” kawę zalewali gorącą wodą, a powstały napar przeciskali przez skarpetki. Nawet mnie nie pytajcie, czy przez czyste, czy noszące ślady użytkowania????. Źródła pisane podają, że tak przygotowana kawa musiała być specyficznie aromatyzowana, ale nie mnie to oceniać. Tak samo jak jej smaku. Mogę się za to domyślać, e taki kawowy napar musiał nieźle… kopać. I pewnie o to żołnierzom na wojnie chodzi – by wypić coś gorącego, co postawi ich na nogi. A że nazywali go sokiem ze skarpety? No, mieli chłopaki do tematu dystans????
Dziś wyrażenie jus de chaussette oznacza lurę, kawę słabą i niedobrą.
Ciekawostka nr 7 – kawa z duszą
Może mieliście okazję jej spróbować, a jeśli nie, to gorąco Was do tego zachęcam, byście przyrządzili sobie we własnych domach kawę po francusku. Przygotujcie:
- 6 łyżeczek drobno zmielonej kawy
- Szczyptę soli
- 4 filiżanki wody
- 4 kieliszki do likieru (80 ml) winiaku
- cukier
Sposób przygotowania kawy po francusku:
Kawę wymieszaną z odrobiną soli przygotujcie w maszynce z filtrem. Do każdej filiżanki wlejcie po kieliszku winiaku, a następnie zalejcie je gorącą kawą. Spożywajcie natychmiast, z dodatkiem cukru.
Ciekawostka nr 8 – kawa z bąbelkami
Ach ci Francuzi! Ich miłość do bąbelków jest powszechnie znana, ale żeby zmieszać bąbelki z kawą? A dlaczego nie, zapytałby niejeden mieszkaniec republiki. Zwłaszcza ten z Marsylii, bo to tam Coco Chanel i inni amatorzy szampana wpadli na pomysł zmieszania tych dwóch napojów: czarnej Damy i szampana właśnie. Uwaga, podaję przepis na mrożoną kawę z bąbelkami!
Składniki:
- szampan
- zimna kawa
- śmietana
- lód
- sok wiśniowy
- cukier
Sposób przygotowania:
Weźcie dużą szklankę i włóżcie do niej lód. Następnie wlejcie do szklanki szampana. Teraz dodajcie sok wiśniowy. Wreszcie przyszedł czas na słodką kawę (dodajcie cukier do smaku po ugotowaniu lub w procesie). Wasze dzieło niech zwieńczy kwaśna śmietana! Délicieuse?
Ciekawostka nr 9 – kawa jak pożegnanie
Tak, to koniec naszej podróży po francuskich kawowych ciekawostkach, Gdybyśmy siedzieli teraz przy wspólnym stole, zapytałabym kto z Was ma ochotę na kawę. Co we Francji oznaczałoby, że czas się pożegnać. Bo tam, nad malowniczo wijącą się Sekwaną, kawa dobra jest nie tylko na początek, ale i na koniec dnia.
À bientôt!