Zwana też makinetką, kupresem, kafetierką… Po prostu ciśnieniowy czajniczek do kawy. To po polsku. A po włosku? Macchinetta del caffe????
I to brzmi pięknie!
Będzie wstyd. Będziecie się śmiać, wiem to. A może z niedowierzaniem kiwać głowami. Trudno, każdy kiedyś zaczynał. I każdy popełniał błędy. Ale aż takie, zapytacie? No cóż… Byłem młody i tak daleko od domu… ????
Dawno, dawno temu, kiedy to moi rodzice siorbali kawę z cienkich szklanek przytrzymywanych w metalowych koszyczkach, a słowo „speciality” kojarzyło mi się z specjalistą ze Stanów, pojechałem do Katalonii. Dokładnie rzecz biorąc w środku lata wylądowałem na obrzeżach Barcelony. Miasta ze snu Gaudiego, którego urok zawładnął mną całkowicie. Papugi skrzypiącym krzykiem odmierzające odległość między palmami, przystrzyżone na trzy palce trawniki pod tramwajami i La Rambla pełna barw i odgłosów lepszego, bogatszego świata. Bajka! Pełni szczęścia dopełniało przepyszne jedzenie i wyborna KAWA. Zupełnie inna niż „plujka” uskuteczniana przez rodziców i ich znajomych. To był świat. A kawa podana nieco w bok od ośmiornicy placu Katalońskiego była niczym brama do innego wymiaru.
Gdzie ten wstyd, zapytacie? Cierpliwości – moja chwila poniżenia zbliża się nieubłaganie. Wystarczy, że obudzę się w wynajętym pokoiku gdzieś na obrzeżach miasta. Pójdę do dzielonej z zajmującymi inne pokoje ludźmi kuchni i już będę blisko. Bo co znajduję obok kuchenki? Dzbanek. Z metalu, z talią niczym baletnica i dzióbkiem, jakiego nie powstydziłaby się Marylin Monroe. Jest upaprany kawą, co mnie nie dziwi, bo zdążyłem się zorientować, że moi hiszpańscy współlokatorzy nie mają sentymentu do porządku. Ale dzięki resztkom kawy na ściankach wiem, że ów dzbanuszek służy do przyrządzania naparu z ziaren kawowca (ciekawe, czy wiedziałem wówczas, że kawa to owocujący krzew...)
Na samą myśl o café poczułem, jak moje kubki smakowe domagają się czarnego złota. Ok, dzbanek umyłem, kawę pozostawioną przez właściciela “apartamentu”znalazłem, co dalej? Hmm... Gdzie kawa, a gdzie woda? I jak to cholerstwo podgrzać?! Nawet kabla to ustrojstwo nie ma! – szybko traciłem cierpliwość. Szczerze, nie pamiętam jaką sekwencję ruchów przyjąłem, grunt, że kawy się nie napiłem. Coś sapnęło, coś chlusnęło, a ja, jak niepyszny, szybko posprzątłem zachlapaną kuchenkę i chybcikiem wycofałem się do swojego pokoiku. Choć tego ranka jawił mi się on raczej jako cela skazańca, któremu odmówiono porannej kawy.
I co, jest Wam do śmiechu? Prosze bardzi, śmiejcie się do woli. Dziś sam mam z tej historii niezły ubaw. Odtego czasu jednak niemal do perfekcji (co za skormność????) opanowałem sztukę parzenia kawy w kawiarce. I chętnie zdradzę Wam, niczym Carlos Ruiz Zafon, który w powieściach z cyklu “Cmentarz zapomnianych książek” opisał tajemnice Barcelony, kilka sekretów dotyczących przygotowywania Czarnej Damy w kawiarce.
Kawiarka – urządzenie o włoskich korzeniach
Zanim jednak o sztuczkach, wypada dać pole historii kawiarki. Otóż kawiarka ma 88 lat! Narodziła się ona we Włoszech, w kolebce współczesnej sztuki parzenia kawy. Ojcem kawiarki, zwanej także makinetką, był Alfonso Bialetti, wybitny inżynier. Nie wymyślił on jednak przysłowiowego koła, lecz bazował na znanej od początku XIX wieku idei parcelacji, czyli przesączania. Coffee parcelator opatentował z kolei sir Benjamin Thompson. „Dziadek” kawiarki pracował dla bawarskiej armii, jednak nie tam został doceniony. Jego parcelator podbił Stany Zjednoczone, gdzie wszedł do codziennego użytku.
Jako że lepsze jest wrogiem dobrego, to i parcelator, choć lubiany i doceniany, został wyparty przez coś nowszego. Tym czymś była nasza dzisiejsza bohaterka - kawiarka. Zasada jej działania również opierała się na idei przesączania kawy wrzącą wodą pod ciśnieniem. Z tym, że markinetka była prostsza w obsłudze i działaniu, a do tego łatwiejsza do utrzymania w czystości (co potwierdza moje barcelońskie doświadczenie????).
Kawiarka Bialatti’ego wykonana była z aluminium i miała kształt odwróconego stożka. Dzięki temu zaparzana w niej kawa miała niespotykany dotąd aromat. A nic tak nie przemawia do umysłu kawosza, jak wnikający przez nozdrza kuszący zapach Czarnej Damy, prawda?
Splendidamente!!
Czy zdziwi Was więc zatem, że w mgnieniu oka kawiarki podbiły serca Włochów i że te niepozorne, stożkowate dzbanuszki zagościły we wszystkich cucine włoskiego buta?
Jak działa kawiarka?
To jest pytanie, które feralnego poranka w „Barsie” zadawałam sobie na wszystkie sposoby. A rzecz jest bardzo prosta. A ten niepozorny czajniczek, jak go nazywam, pozwala przyrządzić mocną, esencjonalną kawę, która jest gwarantem udanego dnia.
Kawiarka składa się z kilku części. Są to podstawa z umieszczonym w niej zaworem bezpieczeństwa oraz gwintem, elementu lejkowatego, sitka, gumowej uszczelki oraz komory z przykrywką i rączką.
Urządzenie to działa podobnie jak znane powszechnie ciśnieniowe ekspresy do kawy. Gotująca się w zbiorniczku woda wytwarza ciśnienie, które naciska na kawę wypełniającą sitko. Wraz ze wzrostem ciśnienia wrząca woda przeciskana jest przez zmielone ziarenka kawy, a podczas tej drogi zabiera z kawy, to, co w niej najlepsze. Następnie gorący napar trafia do głównej komory kawiarki, gdzie czeka na niego filtr. To na nim zatrzymują się drobne cząstki zmielonej kawy, dzięki czemu uzyskany napar jest klarowny.
Teraz czas na ostatni etap zaparzania, czyli ekstrakcję. Gdy ciśnienie jest już wystarczająco duże, napar zaczyna przelewać się do komory głównej. Dzieje się to przez zespoloną z korpusem kawiarki kolumnę, zakończoną dwoma otworami, przez którą sączy się wyekstrahowany napar.
Proste? Mam nadzieję, że teraz już tak????
Parzenie kawy w kawiarce
To może utrwalimy sobie zdobytą właśnie wiedzę zajęciami praktycznymi? Co Wy na to?
Róbcie to, co ja:
- oddzielam dwie główne części od siebie
- biorę do ręki dolną część kawiarki i wyjmuję z niej sitko
- nalewam do zbiornika wody - do miejsca zaznaczonego przez producenta
- wkładam sitko z powrotem na miejsce i zasypuję świeżo zmielonej kawy
- montuję górną część kawiarki i ustawiam ją nad źródłem ciepła (o ich rodzajach za chwilę)
- czekam, aż proces parzenia się skończy
- wlewam zaparzoną Czarną Damę do ulubionej filiżanki
- delektuję się wybornym smakiem i niezwykłym aromatem kawy – robić tak długo, jak się chce????
Kawa idealna? Z kawiarki rzecz jasna!
No dobrze, znacie podstawy, czas więc na wejście na nieco wyższy poziom. Czytając nasze wpisy wiecie przecież, że zgłębianie tajników kawy i sposobów jej przyrządzania nigdy się nie kończy.
Wszystko zaczyna się od kawy. Jej gatunku, a następnie stopnia zmielenia. Kawiarka „lubi” kawę zmieloną nieco grubiej niż ta, jaką znajdziecie w sklepach. Dlatego zalecam mielenie własne, tuż przed parzeniem. Stopień zmielenia ziaren kawowca powinien być więc dużo drobniejszy niż w przypadku przygotowywania napoju metodą drip, ale grubszy, niż przy ekspresie ciśnieniowym. Najlepiej będzie, jeśli kawa użyta do parzenia w makinetce będzie ciemniej wypalona niż ta stosowana do metod przelewowych.
Podczas wysypywania kawy na sitko ekstrakcyjne, nie ubijajcie jej zbyt mocno.
Woda, którą będziecie wlewać do zbiorniczka niech będzie przefiltrowana.
Po skręceniu kawiarki w całość i ustawieniu jej na źródle ciepła, obserwujemy co się dzieje. W miarę postępowania ekstrakcji napój będzie przelewać się do górnej części kawiarki. Jeżeli podczas tego procesu zauważymy, że kawa pryska, oznacza to, że prawdopodobnie popełniliśmy błąd podczas przygotowywania. Być może kawy w sitku było zbyt mało lub została ona zmielona zbyt grubo.
Kiedy kawa jest gotowa? Wówczas, gdy barwa płynu wydobywającego się z kolumny staje się jaśniejsza. A przy wylewkach pojawią się pęcherzyki powietrza.
Jeszcze jedna rada – po wlaniu kawy do filiżanki bądź kubka zamieszajcie nią dobrze, by napowietrzyć napar. Dzięki temu jeszcze mocniej i lepiej poczujcie nuty smakowe, które dzięki kawiarce udało się wydobyć z naszej Czarnej Damy.
Jaką kawiarkę wybrać?
W czasach pana Baletti’ego kawiarki wykonywane były z aluminium. Później do ich produkcji wykorzystywano również stal (taka była ta barcelońska). Użycie tego materiału sprawia, że urządzenie to pasuje do każdej kuchni. Makinetki używać można na różnych źródłach ciepła.
Chcecie szybką ściągę? Proszę bardzo!
Rodzaje kawiarek:
Kawiarki aluminiowe – czyli urządzenia najbardziej podstawowe. Cechują się zazwyczaj niższą ceną niż w przypadku tych wykonanych ze stali nierdzewnej. Są niezwykle proste w czyszczeniu – wystarczy woda. Zazwyczaj są to kawiarki o standardowym, klasycznym wyglądzie, tak jak Bialetti Moka Express lub Forever Moka Prestige, ale również bardziej awangardowe wersje, na przykład Bialetti Mukka Express.
Kawiarki na indukcję – czyli wersja makinetki dostosowana do kuchni indukcyjnej. W tej kategorii można spotkać produkty wykonane ze stali, jak i z aluminium. Aluminiowe kawiarki dobrze działają z płytami indukcyjnymi, dzięki odpowiednio wykonanym dnie urządzenia – zwykle ze stali.
Kawiarki stalowe – czyli urządzenia niezwykle eleganckie i o doskonałej jakości wykonania. Świetnie nadają się na każdy typ kuchenki oraz doskonale prezentują się w kuchni. Stalowa konstrukcja pozwala na otrzymanie kawiarek o różnorodnych, nierzadko awangardowych kształtach.
Kawiarki elektryczne – dają nam możliwość cieszenia się zaletami makinetki bez używania kuchenki. Te nowoczesne urządzenia działają w identyczny sposób, co klasyczne kawiarki, natomiast wzbogacone są o kilka funkcji. Przede wszystkim mają one czujnik do automatycznego wyłączania, tj. proces parzenia zakończy się tuż po zaparzeniu, dzięki czemu z naszą kawą nic się nie stanie. Poza tym możemy sprawić, żeby temperatura naszej kawy była podtrzymywana!
Kupując kawiarkę zwróćcie koniecznie uwagę na jej rozmiar, zależny od tego, ile kaw będziecie na co dzień robi. W wyborze pomoże Wam oznaczenie urządzenia. Bardzo często spotkamy się z wyrażeniem liczby i dopiskiem tz (np. 3 tz, 6 tz). Jest to skrót od włoskiego wyrazu tazza – filiżanka. A konkretnie filiżanka z przeznaczeniem do espresso, czyli 50-mililitrowa.
A co, jeśli kupicie większą kawiarkę, a będziecie chcieli zaparzyć mniej kaw? I na to jest rada. To specjalny filtr redukcyjny, który zmniejsza rozmiar sitka w czajniczku. Proste? Jak samo używanie kawiarki, prawda?
Mam dla Was jeszcze ciekawostkę. Dobry patent, jak sądzę. Chodzi o sprawienie, by kawa była jeszcze bardzie klarowna, bez choćby jednej drobinki zmielonego ziarna. Jeśli chcecie mieć pewność, że taka właśnie będzie, kupcie filtr do aeropressu i umieśćcie go pod uszczelką lub na powierzchni sitka.
Kawiarka – jak o nią dbać?
To, co lubię w kawiarce to to, że jest tak łatwa do utrzymania w czystości. Metal, z którego jest zrobiona wymaga jedynie odrobiny wody, by zachować świeżość i dać nam poczucie, że każde kolejne zaparzenie kawy będzie tak samo dobre, jak poprzednie. Zdecydowanie odradzam Wam używanie środków chemicznych do mycia czajniczka, gdyż mogą one wejść w reakcję ze stopem, z którego kawiarka została wykonana.
Po umyciu makinetki wypłuczcie uszczelkę i dokładnie ją wysuszcie. Z czasem pewnie będziecie musieli tę uszczelkę wymienić, gdyż ulegnie ona zniszczeniu – Wasza kawiarka zacznie przeciekać. W przypadku makinetki aluminiowej zwróćcie uwagę, aby ją dokładnie wytrzeć. W przeciwnym razie na jej powierzchni zacznie osadzać się kamień.
Kawiarka – tania, prosta, niezawodna
Mam nadzieję, że przekonałem Was do używania kawiarki. Jeśli więc nie chcecie kupować ekspresu, a macie ochotę na aromatyczne i mocniejsze ! espresso, to makinetka będzie doskonałym wyborem.
Kawiarka zajmuje mało miejsca, jest tania i łatwa w użytkowaniu (powiedzcie to mi sprzed lat????). Moim skromnym zdaniem, powinna się ona znaleźć w domu każdego kawosza.
Tak jak każdy miłośnik Barcelony powinien przeczytać powieści Carlosa Ruiza Zafona. Ja właśnie zaczynam „Grę anioła”????