Czy najdroższa? Czy najlepsza? Czy warta wielkich pieniędzy?
To był chyba tysięczny! Niech to szlag! – uderzam się w czoło dość mocno, by nie tylko zabić łażącego po mnie insekta, ale i wybić sobie z głosy kolejne tego typu pomysły. Jestem tak mokry, że niemal słyszę w butach chlupot wody, którą wypiłem 10 minut temu. Na cholerę mi to było?! Zielsko pcha się w oczy, goście przede mną i za mną pokrzykują coś, co mój mózg odbiera jako wezwanie do walki rodem z mangi. Gdybym znał Indonezyjski, to zapytałbym od razu „Boleh saya tahu berapa harganya”? I usłyszana kwota pewnie obudziłaby mnie od razu. A tak musiałem przetrwać kolejne milion cięć maczetą, trylionowego komara na moim karku i zachwyt tubylców nad znalezioną kupą.
Prawdziwe w tej wizji było tylko to, że obudziłem się cały mokry. Mokry i zły, że dotarłem w tym szalonym śnie tak daleko, a nie obłowiłem się na kopi luwak. A przecież wystarczyłoby kilka kilogramów! No może kilkanaście, by kupić niezły motocykl na rozpoczęty niedawno sezon, wyjechać na egzotyczne wakacje, a może i uszczęśliwić żonę długo odkładanym remontem salonu.
Zastanawiacie się pewnie, gdzie byłem i co robiłem we śnie? Otóż przedzierałem się z tubylcami przez dżunglę w Indonezji, by znaleźć mityczne ziarna kawy kopi luwak. Słyszeliście o niej, prawda? Chcielibyście jej spróbować?
Kopi luwak – kawa od łaskuna
Słyszałem o wielu plantatorach kawy. W Azji, Afryce, Ameryce Południowej. Znam historie rodzin, które uprawą kawowca zajmują się od pokoleń i zjadły na niej zęby. Ale takiego „producenta” kawy jeszcze nie spotkałem (nawet we śnie mi się nie udało????.
Pracuje on głownie w nocy. Jest strachliwy – przy najmniejszym hałasie znika w gąszczu roślin. I ma ogon! Dłuższy od reszty ciała. Obrazu owego tajemniczego producenta dopełnia szare futro, czarne paski biegnące wzdłuż grzbietu i kocie ruchy, gdy porusza się po drzewach. Czy żartuję sobie? Jasne, że tak. Owym producentem kawy jest łaskun mustanga (potocznie cyweta), przez lokalsów zwana luwakiem. To przypominające trochę kota zwierzę jest kawowym łasuchem. Ma wyczulony węch, dzięki któremu bez trudu znajduje najlepsze owoce kawowca, którymi się zajada.
I co nam do tego, zapytacie? Ano to, że, jakby to ująć, nie ze wszystkim przewód pokarmowy luwaka sobie radzi. Twarde ziarna są więc wydalane przez zwierzę. Tak, mówiąc w skrócie, powstaje jedna z najdroższych i najbardziej poszukiwanych kaw na świecie – kopi luwak. Z tymi poszukiwaniami nie żartuję. Mieszkańcy Indonezji, gdzie w naturalnym środowisku żyje cyweta, wybierają ziarna kawy z odchodów tego „konesera kawy”. Aż chciałoby się rzec – czego to ludzie nie wymyślą…
A kiedy wymyślili kopi luwak? Było to jakoś w XVIII wieku w Indonezji właśnie. Ten największy archipelag wysp na świecie (liczy ich ok. 17 tysięcy) znajdował się wówczas po panowaniem Holendrów. To dla kolonizatorów miejscowi zbierali kawę i podczas jednej z wypraw (w sumie szkoda, że nie któregoś z moich przodków…) dostrzegli, że cywety zajadają nie tylko mango i banany, ale również kawę. Nie wiem, czy miejscowi chcieli sobie zażartować z okupantów, ale postanowili niestrawione ziarna wybrać z kup, wymyć i poczęstować nimi Holendrów. A tym one tak zasmakowały, że chcieli więcej!
Szybko więc kopi luwak stała się towarem luksusowym i drogim. Do popularyzacji tej kawy w zachodnim świecie przyczynił się podróżnik Tony Wild, który przywiózł ją ze swych wypraw jako ciekawostkę.
Po oczyszczeniu i wysuszeniu ziarna kawy kopi luwak są palone w określonej temperaturze. Tak przygotowane są eksportowane do sprzedaży na zagranicznych rynkach. Największymi importerami kopi luwak są Stany Zjednoczone Ameryki i Japonia, ale znaleźć ją można niemal na całym świecie. W Polsce także.
Jak smakuje kopi luwak?
I tak dużo powiedziałem Wam o tym, co dzieje się z kawą w małym ciałku cywety, ale muszę dodać jeszcze, że podczas próby strawienia kawy (udaje jej się to jedynie z miąższem) zwierzę pozbawia ziarna goryczy. Znawcy tematu mówią, że po takiej obróbce aromat i smak kopi luwak zostaje wzbogacony i nabiera wyrazistości. Że czuć w nim ziemię (w to nie wątpię????), dżunglę (a jakże!), a także orzechową i czekoladową nutę. Gdyby wierzyć w to, co kawosze gadają, to trzeba by też przyjąć, że na jakość kopi luwak i to, co da się w niej wyczuć wpływa nie tylko jakość zjadanych przez zwierzę owoców, ale też… stan psychiczny cywety! Serio. Podobno zestresowane zwierzę gorzej trawi…
Smak kopi luwak w dużej mierze zależy jednak od tego, jakiego rodzaju ziarna zjadły cywety. Niebagatelny wpływ na niego ma także proces suszenia i wypalania. Wysokiej jakości kopi luwak ma mieć wyjątkowy smak. Coś jak aksamitne połączenie czekolady i karmelu z intensywnym aromatem.
Kopi luwak – najdroższa kawa na świecie?
Wokół kopi luwak przez lata narosło wiele mitów. Jednym z nich jest ten głoszący, że jest to najdroższa kawa na świecie. Owszem, za kilogram kopi luwak trzeba czasem zapłacić 1000 czy 2000 zł, a bywało, że jej ceny sięgały 1300 euro. W latach 2012 – 2014 za ten rodzaj Czarnej Damy z Indonezji płacono nawet 500 dolarów za funt (niespełna pół kilograma). Swego czasu wokół kopi luwak rozpętała się istna histeria. Kawa ta była bardzo pożądana, a że jej „produkcja” nie nadążała za rosnącym popytem, to i ceny były horrendalne.
Niestety człowiek znalazł na to sposób. W pogoni za zyskiem ludzie zaczęli zakładać farmy cywet, na których rozpoczęli produkcję kopi luwak w dosłownym tego słowa znaczeniu. Na takich farmach cywety trzymane są w ciasnych klatkach, a karmi się je głównie kawą. I, jak pewnie się domyślacie, wcale nie tą najlepszej jakości, jaką zwierzęta wybierają żyjąc na walności. Takie pogoń za zyskiem sprawiła, że ilość kopi luwak na rynkach znacznie wzrosła (mówi się, że do 50 ton rocznie!), ale jakim kosztem?
Dlatego, jeszcze goręcej niż zwykle, zachęcam Was do tego, byście sprawdzali skąd pochodzi kawa, którą kupujecie. Jeśli koniecznie chcecie spróbować jak smakuje kopi luwak, sięgnijcie po Czarną Damę pozyskiwaną z natury, od wolnych, dzikich cywet. Taka kawa posiada certyfikat ECO, jej cena to co najmniej 350 dolarów za funt.
Obecnie najwięcej kawy typu kopi luwak produkują kraje azjatyckie – Indonezja, Sumatra i Jawa. Trafić możecie także na kopi luwak z Filipin i Wietnamu, ale tamtejsza kawa uważana jest za gorszą jakościowo.
A, zapomniałbym o ciekawostce, a bez tego tekst nie byłby kompletny, prawda? Choć historia kawy kopi luwak sama w sobie wydaje mi się jedną, wielką ciekawostką. Niemniej słowo się rzekło…
Słyszeliście kiedyś o kawie Black Ivory Coffe? Nie? A szkoda, bo to kolejna kawa „odzwierzęca”. W ostatnich latach staje się ona bardzie popularna i pożądana niż kopi luwak. Kto „produkuje” BIC? Zgadujecie?
Tym razem postawiono nie na małe, płochliwe zwierzątka żyjące gdzieś w koronach drzew, ale na słonie. Jej producent podaje, że przy produkcji „pracuje” 20 słoni azjatyckich z Golden Triangle Asian Elephant Foundation w Chiang Saen w Tajlandii. W Internecie znaleźć można słowa Blake’a Dinkina, założyciela firmy, który twierdzi, że jego celem jest naprawa systemu i wdrożenie proekologicznych i prospołecznych rozwiązań.
Dobrze dobrane owoce kawy Arabica stanowią jedynie niewielką część diety słoni. Zwykle sympatyczne kolosy zajadają się owocami i otrębami ryżowymi.
Zasada „produkcji” jest podobna jak przy kopi luwak. Słonie trawią kawę przez ok. 12 – 75 godzin. A z 33 kilogramów surowca odzyskuje się jakiś kilogram ziaren kawy. Sprawia to, że rocznie wspomniane słonie wytwarzają około 30 kg Black Ivory Coffe. Ta niewielka ilość z kolei przekłada się na cenę – za funt (ok. 0,45 kg) zapłacić trzeba jakieś 1000 dolarów! Jest to więc kawa znacznie droższa od kopi luwak.
Z tego co wiem, 8% zysków z tej działalności przeznaczane jest fundacji dbającej o słonie. A ich opiekunowie otrzymują godziwe pensje. Wszystko to razem sprawia, że Black Ivory Coffe przebija popularnością kopi luwak.
A co zamiast kopi luwak?
Jeśli jednak nie kręcą Was kawy, które wcześniej zjadło jakieś zwierzę, a jesteście gotowi wydać trochę pieniędzy na próbowanie ekskluzywnych kaw, to mam coś dla Was. To wysokiej jakości kawy z plantacji panamskich. Na przykład odmiana Geisha kosztują około 1000 zł za kilogram i naprawdę potrafią zabrać Wasze kubki smakowe w miejsca, o których nawet Wam się nie śniło!
Za ułamek tej kwoty możecie mieć jednak bardzo wysokiej jakości kawy z segmentu specialty. Wydacie 150-250 złotych za kilogram, ale będziecie wiedzieć co to za kawa, skąd pochodzi, w jaki sposób została przygotowana i tak dalej. No i będziecie mieć pewność, że przy jej produkcji nie ucierpiało żadne zwierzę!